W książce Niecierpliwość serca została opisana historia pewnego magnata. Wywodzący się z żydowskiej biedoty kupiec Lämmel Kanitz skorzystał z niezwykle opłacalnej okazji nabycia ogromnego majątku od osoby, która nie była świadoma jego wartości. Pewna dziewczyna za życia hrabiny była ofiarą jej kaprysów, a po śmierci niespodziewanie została dziedziczką majątku, którego ogrom raczej ją przeraził, niż ucieszył. Kiedy młody kupiec, po dokonaniu transakcji, towarzyszył tej kobiecie w drodze na stację kolejową, zdając sobie sprawę, że osiągnął ogromny sukces kosztem naiwności zahukanej kobiety, został nagle głęboko porażony jej całkowitą wolnością od przywiązania do posiadanej fortuny. Po raz pierwszy od kilku dni, podczas których nie odstępował swej ofiary, aby przypadkiem ktoś postronny nie zniechęcił jej do zawarcia godnej pożałowania transakcji, spojrzał w jej oczy − niebieskie, czyste. Zaproponował jej małżeństwo… Nie było to małżeństwo dla pieniędzy, ponieważ od kilku godzin był już pełnoprawnym właścicielem odkupionego od niej majątku. Został uratowany ze swojej własnej przebiegłości. Jego życie jak pociąg dążący bezbłędnie do mety sukcesu niespodziewanie przeskoczyło na tory, na których nie tyle ważne są cel i komfort podróży, lecz osoba, z którą odbywa się podróż.
Opisany w powieści Stefana Zweiga epizod to jedna z tysięcy historii ludzkiej miłości, jednak zawiera w sobie pewien symbol, który jest bardzo bliski św. Janowi od Krzyża. Młodego Kanitza, który po nabyciu majątku stał się panem Lajosem von Kekesfvala, przemieniło spojrzenie niebieskich oczu. Odtąd spojrzenie w oczy stało się niezwykłą matrycą, stosowaną przez niego w rozeznawaniu każdej przyjaźni. U św. Jana od Krzyża w dwunastej strofie Pieśni duchowej, w momencie dramatycznego kryzysu w przebiegu poematu, kiedy pretensja Oblubienicy z powodu nieobecności Ukochanego osiąga ekstremalną intensywność, również pojawia się spojrzenie. Oczy Ukochanego, wyrysowane w samej głębi (entrañas) Oblubienicy, odbijają się w powierzchni „kryształowego źródła”.
Czytaj dalej w najnowszym numerze “Głosu Karmelu”