Po śmierci Teresy od Jezusa w jej brewiarzu znaleziono króciutki wiersz kończący się słowami: „Sólo Dios basta – Tylko Bóg wystarcza”. Odtąd uważano go za wiersz Teresy, tym bardziej że został napisany jej odręcznym pismem. Dopiero parę lat temu hiszpańscy karmelici natrafili na ślad jego prawdziwego źródła: wersy te z dużym prawdopodobieństwem wyszły spod pióra Jana od Krzyża. Zgodnie ze swym ulubionym zwyczajem dawał on siostrom i braciom w klasztorze karteczki z zanotowaną duchową myślą do medytacji, prawdopodobnie to on napisał również te linijki – zwłaszcza że był spowiednikiem i kierownikiem duchowym karmelitanek z klasztoru Wcielenia w Ávili – i dał swej towarzyszce. Teresa przepisała sobie te drogocenne wersy i przechowywała je tak, by mogła je widzieć codziennie:
Nie trwóż się, nie drżyj
Wśród życia dróg,
Tu wszystko mija,
Trwa tylko Bóg.
Cierpliwość przetrwa
Dni ziemskich znój,
Kto Boga posiadł
Ma szczęścia zdrój:
Bóg sam wystarcza.
Doskonały styl poetycki, duchowa zasadniczość myśli, a nawet dobór słów typowy dla Jana przemawiają całkowicie za tym, że to on jest autorem tego wiersza. „Nada – nic” i „el Todo – wszystko” są często powracającymi kluczowymi słowami w jego pismach, a słowa i duch sólo Dios przenikają wszystkie jego dzieła.
Tak naprawdę tego tekstu nie da się wyjaśnić; staje się on jasny dopiero wtedy, gdy czyni się tak jak Teresa: gdy się z nim żyje. Dla niej te linijki w brewiarzu stały się mottem, nimi dodawała sobie otuchy, przypominały jej o tym, skąd ma czerpać siłę, żeby szukać swojej drogi i nią podążać. Ojciec Jan, którego nazywała „ojcem mojej duszy”, podarował jej słowa, które mówiły jej to, o czym zapomniano akurat wtedy, gdy szczególnie trzeba było o tym pamiętać: że Bóg jest obecny, że zna drogę tam, gdzie ja nikogo już nie widzę, że tchnie tam, gdzie mnie już tchu nie starcza, że jest mistrzem, a ja (tylko) uczniem, że świat, nawet gdyby wypadł z zawiasów, Jemu z rąk nie wypadnie…
Nieszczęśliwym trafem ostatnią linijkę, która stała się najsłynniejsza, tłumaczono zwykle jako „Bóg sam wystarcza”. Te słowa, wyrażające jądro duchowości karmelitańskiej, często rozumiano w ten sposób, jak gdyby człowiek potrzebował tylko Boga i nic więcej, albo nawet jak gdyby miał się troszczyć tylko o Boga, a odwrócić wzrok od wszystkich ludzi i stworzeń. Tymczasem słowo sólo należy odczytywać w sensie przysłówkowym, a nie przymiotnikowym. Jan chce powiedzieć swojej towarzyszce to, co dla niego samego stało się doświadczeniem życiowym: dopiero Bóg wystarcza, żeby życie osiągnęło swoją pełnię. Nawet gdybym miał wszystko, co świat może mi zaoferować, a nie miałbym wspólnoty z Bogiem, wszystko to będzie płaskie, puste i bez smaku, jak jedno wielkie “nic”.
Czytaj dalej w najnowszym numerze Głosu Karmelu…