Nabożeństwo do Najświętszego Oblicza Chrystusa nie stanowiło przeciwwagi dla rozważań wokół Jezusa-Dzieciątka. Zgodnie z duchowością szkoły francuskiej całe życie Chrystusa, od poczęcia do śmierci na krzyżu, było spełnieniem woli Ojca, tego pierwszego „Oto idę”, które Syn Boży powiedział Ojcu. Dziecięctwo Jezusa i Jego męka przynależą do siebie tak samo, jak dwa obrazy, które Teresa trzyma w rękach na zdjęciu wykonanym na trzy miesiące przed śmiercią, z których jeden przedstawia Dzieciątko Jezus, a drugi Oblicze z chusty Weroniki.
Wizerunek Najśw. Oblicza Chrystusa, znajdujący się w bazylice św. Piotra w Rzymie, znała od wczesnego dzieciństwa. Mając 12 lat, wraz z ojcem i trzema siostrami została wpisana do bractwa Najśw. Oblicza. W pierwszej połowie XIX w. żyła w klasztorze karmelitanek bosych w Tours siostra Maria od św. Piotra (1816–48), która otrzymała objawienia Świętej Twarzy Jezusa, z którymi następnie zapoznał się adwokat Leon-Papin Dupont (1797–1876), zwany powszechnie Świętym Mężem z Tours i założył oratorium dla szerzenia czci Najśw. Oblicza w całej Francji. Już po jego śmierci, w 1884 r. zostało erygowane wspomniane bractwo, do którego w roku następnym wstąpiła Teresa. Celem jego było wynagradzanie za zniewagi wyrządzane Obliczu Chrystusa przez ludzi.
W tym opracowaniu pragnę przedstawić przede wszystkim wspaniałą rzeczywistość Miłości Jezusowej, która wypełnia serce Teresy. Niestety zabrakło miejsca na opisanie przebogatej chrystologii ewangelicznej, bardzo podobnej do chrystologii św. Franciszka z Asyżu, posiadającej ten sam charakterystyczny rys trynitarny, w której nacisk położony jest na ziemskie misteria życia Jezusa, od żłóbka do krzyża, takie jak misterium ubóstwa i małości Najwyższego . Chrystocentryzm dynamiczny Teresy jest ożywiany aktem miłości: „Jezu, kocham Cię”. Ten akt miłości był jej ostatnim słowem, jej ostatnim tchnieniem. Był niejako nieustannym jej oddechem, biciem serca. Stanowi też centrum całego jej nauczania, jest motywem przewodnim jej modlitw i poezji. Wspaniałym tego wyrazem są trzy wersety wiersza Żyć Miłością:
O Jezu, Ojca Słowo wiekuiste,
I w twej miłości zgubić całą siebie
I wchłaniać Ducha płomienie ogniste,
Bo kiedy Ciebie, o Jezu miłuję,
Wtedy i Ojciec cały mi się daje (PN 17/2)6.
Imię Jezusa jest wszechobecne w pismach Teresy (użyte około 1600 razy). Jest jak Słońce, które wszystko oświeca. Jej akt miłości, owo „Jezu, kocham Cię” nie jest sentymentalizmem, ale miłością teologalną, która zanurza nas w Trójcy Świętej, w ogniu Ducha Świętego, który jest w nas i który zawsze przychodzi z pomocą naszej słabości. Podstawą aktu miłości jest Ewangelia. Teresa mówi wraz z Piotrem: „Ty wiesz, że Cię kocham” (J 21:15). Miłości Jezusa nie można oddzielić od miłości bliźniego. Nie można miłować Jezusa, nie miłując bliźniego. Nie można miłować, nie sprawiając, by był miłowany przez innych. Miłość Jezusowa jest misyjna. Miłość ta wypełnia i rozszerza serce Teresy. Pozwala jej realizować się w najgłębszych wymiarach jej życia. Dzięki miłości spełnia się oblubienica, matka, córka i siostra. W tym kontekście serce możemy określić jako lirę o czterech strunach miłości: oblubieńczej, macierzyńskiej, dziecięcej i braterskiej.
Czytaj dalej w najnowszym numerze Głosu Karmelu…