[dropcap]R[/dropcap]ozmowa Maryi z Aniołem w chwili Zwiastowania oraz wyśpiewany przez Nią hymn uwielbienia Boga w czasie Nawiedzenia to dwa szczególne i bardzo osobiste modlitewne doświadczenia Maryi. Dla wszystkich pokoleń chrześcijan stanowią one piękny, a zarazem bardzo konkretny wzór modlitewnej postawy serca wzniesionego ku Bogu. Chociaż pokorna zgoda na pełnienie Bożej Woli oraz wdzięczne serce wielbiące Boga za jego dzieła na zawsze stanowić będą filar i istotę maryjnej modlitwy, są one jedynie początkiem modlitewnej drogi Maryi. Na kartach Ewangelii możemy śledzić dalsze etapy życia Maryi i jej relacji z Bogiem. One również przynoszą nam dużo światła, ukazując jak wyglądała codzienna modlitwa Bożej Matki. Są one często powiązane z trudnymi i bardzo bolesnymi momentami Jej życia, nie zawsze w pełni przez Nią spodziewanymi i zrozumiałymi. Odkrywając je, wchodzimy w głębię tajemnicy Jej rozmodlonego Serca
[dropcap]P[/dropcap]ierwszym z wydarzeń z życia Maryi, następujących po nawiedzeniu Elżbiety, o którym wspomina ewangeliczny przekaz, są narodziny Jezusa. Nie mamy bezpośredniego wglądu w to, co działo się w Sercu Maryi. Możemy jedynie przypuszczać, że przepełnione było ono radosnym oczekiwaniem na przyjęcie daru nowego życia. W to bardzo osobiste doświadczenie modlitwy serca rodzącej kobiety, znane każdej przyszłej matce, która z ufnością wyczekuje potomstwa, wplecione zostało bolesne doświadczenie związane z poszukiwaniem miejsca przyszłych narodzin. Bóg posłużył się nakazem spisu ludności, aby skierować kroki Józefa i Maryi do Betlejem, którego nazwa oznacza Dom Chleba. Była to mała mieścina położona kilka kilometrów od Jerozolimy. Czy pośród trudu wędrówki, aby wypełnić prawny wymóg zapisu nakazanego przez Cezara, Maryja zdawała sobie sprawę, że oto znajduje się w miejscu szczególnym, w tym samym Betlejem, gdzie Dawid został namaszczony na króla Izraela przez proroka Samuela? Tym razem miał narodzić się tu Prawdziwy król Nieba i Ziemi.
[dropcap]O[/dropcap]koliczności narodzin, ich zwyczajność, ubóstwo, prostota, gdyż „nie było dla nich miejsca w gospodzie” mogą w pierwszej kolejności zadziwiać, a nawet gorszyć. Ale w taki sposób często działa Bóg. To właśnie w zwyczajności, a czasem wręcz w ubóstwie tego, co zewnętrzne, dokonuje On wielkich rzeczy. Maryja nie obraziła się na Boga, że nie przygotował Jej pięknego i komfortowego porodu. Maryja nie zdenerwowała się na Józefa, za to, że się za mało się starał, by znaleźć dobre miejsce, gdzie porodzi syna. Maryja nie zwątpiła w to, co usłyszała od Anioła, a mianowicie, że porodzi wyjątkowe Dziecię, na które zstąpi Moc Boża. Jej Serce było ufnie skierowane ku Bogu, który może dokonywać rzeczy niemożliwych. Modlitwa narodzin była radosnym zawierzeniem się Bożej Opatrzności w okolicznościach, które przyjęte tylko po ludzku i bez wiary powinny były wykluczać wszelką Bożą opiekę i troskę o Nowonarodzonego i Jego matkę. Zadziwiający jest Bóg w swoich wyborach i swoich planach.(…)